Życie, któremu życia nie dałam - ale potulnie dziś rozkwitło vis a vis mej twarzy /żonkile/...wybacz, że to mnie uszczęśliwia..
Położyłam się, oddałam w inne dłonie. Podwieszony głośnik "na dziewiątej" dopieszczał fonicznie... Egzotyka ponad 2 godzin, gdzie to ktoś się mną wyłącznie zajmuje...SPA. Wybacz, że uszczęśliwiło...
W domu zastaję tych dwoje...Mój koronny dowód na istnienie miłości, pełnej ciepła, wzajemnego szacunku. Mówiłam im o tym, gdy miałam 18 lat. Dziś powtórzyłam, zawstydzeni - pogodzili się z mą aksjologią.
Wybacz, że mnie uszczęśliwia kontakt z nimi. Oboje tak mocno mnie przytulili.
Jutro kolejny interwał w SPA i zapewne powrót do wątku czym jest miłość, który nerw jest w mężczyźnie najistotniejszy, który wystarczy by kochać.
Bo dziś sporo o tym, gdy me ciało w balsamach, masażach i pielęgnacji wszelakiej.
Drzewiej znałyśmy się w przelocie, bo dziewczyna mego kolegi z LO.
Pobrali się, ale Wojtek niespodziewanie odszedł....do nieba. Był gejzerem radości życiowej, razem z nim wchodziliśmy spanikowani na maturę z historii. Oboje się wspieraliśmy, no on procentami w piwnicy, ale byliśmy tandemem kumpli.
No i dziś z żoną po nim.... o miłości, jak to właściwie jest. I choć nigdy nie byłyśmy jakoś blisko ze sobą - definiujemy tymi samymi samogłoskami, spółgłoskami - plagiatorki... a przecież jakże odrębne w swych smakach.
Cast me gently
Into morning
For the night has been unkind
Take me to a
Place so holy
That I can wash this from my mind
The memory of choosing not to fight