ladynoprofit ladynoprofit
412
BLOG

Fermentacja...

ladynoprofit ladynoprofit Społeczeństwo Obserwuj notkę 12

"The best proof of love is trust." Joyce Brothers

Kilka lat temu trafiłam na jego felietony. Ścięły mnie u kostek u stóp - nie tylko niecodzienną inteligencją,

Choćby taki passus:

"Mężczyzną poczuł się z godziny na godzinę w trakcie jednej z telefonicznych rozmów z nią, gdy niefrasobliwie raczyli się błotem flirtu fizjologicznego. Dlaczego z nią poezją były najprostsze sugestie pożądania? Brak potrzeby emfazy, która rodziła się u niego w nadmiarze sama, ponad jej gust, co jednak przyjmowała w nie potrzebujący taktu sposób.

Był kochany i suka w nim zapragnęła zrozumieć swoją przyczynę.

Nurzając się w jej krwi i sokach znaczył się nią, miast znaczyć nią jak mężczyzna, którym go uczynił jej zapach. Miast tego – tak – wolał nasiąkać jej piżmem żywicznym i krwią..moczem..by krzyk jego przynależności do niej, przypisania do jej łydki był wystarczająco sugestywny dla wszystkich mężczyzn mogących, muszących bezwiednie i w typowy dla siebie sposób niedoskonały pragnąć jej.. Tylko teraz ona mogła cieszyć się tym, lub tym pogardzać bez lęku, bowiem był on. Spragniony jej pełnej uwielbienia pogardy, oddania w podążaniu za najdrobniejszym przeskokiem iskry dotyku i w najdenniejszych dosłownościach atawistycznej pragnieniowości. Wolna była w tym bezpieczeństwie. Po to był jej szmatą i tego dla niej chciał. Jej morderca.

Cuchnął jej słodkim zapachem, sugestią jej intelektualnego potu, nieogarnialności, której nie pamiętał w nikim kogo kiedykolwiek kochał, co w bezwiedny sposób przyciągało i odstraszało zainteresowane nim kobiety. Ten materac, jak mówiła im podświadomość, nie jest już dostępny.

Był tym, kim był kochany. Więc suką był tym razem tylko dlatego, że chciał.

Przyjęła go takim."

Kiedyś  na FB zapodałam jego frazę i ktoś inny - alez ja go znam!


Tym sposobem po latach czytania go - już wiedziałam kto zacz.
Dodaliśmy się do listy znajomych.
Taka zwyczajna ludzka radość, bo on, że czerpie z mych refleksji, ja że symetria.
***

Chemią widzenia świata, autorskich konkluzji przypominał mi mojego innego znajomego:

"Cała ta zabawa z miłością polega na tym, że nagle przetrwanie kobiety, którą kochasz, staje się dla ciebie ważniejsze niż twoje przetrwanie. Przeczy to całemu instynktowi samozachowawczemu. Zwalcza podstawowy program. Jeżeli działa to w obie strony, mamy "dwuosobowe państwo". Wtedy nie ma żadnych barier, żądzy i innych bzdur. Nie ma, że się nie dogadacie. Nie ma, że sobie z czymś nie poradzicie.

I teraz pytanie za milion giepunktów: Ilu znasz ludzi, którzy tak mają? Ilu znasz ludzi, którzy żyją ze sobą nie z powodu żądzy czy innych grzechów, tylko z miłości? Ilu znasz ludzi, którzy bez wahania pójdą za sobą w ogień? To, że jeszcze istnieją tacy ludzie, wydaje się ostatecznym argumentem potwierdzającym realność raju. Nawet w piekle.

A semantyka?

Jeśli masz jaja, to wypal sobie słowo miłość na ciele. Albo wytnij. Może pomoże, a może nie pomoże. Ale przynajmniej walczysz. Bo nic tak nie wkurwia diabła, jak to drobne słowo. Nawet Jahwe i Jezus Chrystus nie męczą go aż tak..".
**********

Wracając do bohatera wpisu - jego impresja...

"Na milion przemyślanych i sparzonych palców, wyrośnie mi i tak kolejny, gotowy wejść do ognia.

Uwolniła mnie samotność, której nie ma, bowiem im silniej ją hołubię, tym więcej wokół serc.

Odzieram się wytrwale z ideałów, by żaden nie przylgnął do niczyjego oka.

Tak bardzo nimi lubicie zastępować ludzi i kochać je, zamiast nich.

W rozczarowaniu tkwi klucz do spełnienia, gdy ktoś oczekuje.

Znasz mnie wciąż od nowa i tak możesz kochać, lub nie.

Oczekiwanie jest zawsze mniejsze od tego, co je spełnia, a spełnienie odbierane jest, jako mniejsze, bowiem.. jest niewygodne swym brakiem rozmiaru.. swym bezmiarem..

Mowa prawdy nie posiada kropki. Zdanie zakończone kropką nigdy nie jest ostatnie.

Naprawdę kocha cię ten, który kocha cię tam, gdzie nawet ty siebie odmawiasz kochać." /O.P/

********

Gdy bliżej mnie poznał...

"Piękny odcień oczu, nieprzenikniony. Ciało będące siedliskiem całej dziczy rwących się do wyrażania impresji i szybujący nad wszystkim intelekt niekiedy śmiejący się, a niekiedy pochylający nad tym rajskim piekłem. I brak oczekiwania w byciu rozumianą. W jednoczesnym zrozumieniu tej potrzeby... ."

"Jeśli mówisz o pięknie, to jesteś nadświetlnie kobieca, właściwa i swoista w ten sposób. Niepotrzebnie zatroskana fikcyjnym problemem.

Miliony mózgów na ścianach nie mogą się mylić - rozwalasz je...".

O moich byłych...

"To nie do pomyślenia patrząc na Ciebie, znając Cię wybacz, ale.. jakbyś dobrze mówiła o swoich mężczyznach.. no nieważne.. lepiej zamilknę."

O mej duszy, odczuwaniu, impresjach...

"Świadomość własnej zmysłowości, kosmosu i siatek własnego odczuwania i ich synaptycznych przeskoków w psychiczne mikrootchłanie wyznacza dla mnie skalę szczerości danej istoty szczerości z własnymi pragnieniami odbytych ekscytujących spektakli i nagości...

Tak właśnie jest z moim odczuciem Twojej godnej podziwu umiejętności nieuśredniania własnych doświadczeń wewnętrznych i nie szukania we wstydzie dla nich zakłamań.

Niewielu o tym pisze tak - żywo bez sztucznego dystansu i karykatury i bez koronek uproszczonej dzierganiny cukrem. Oswajanie się ze swoją bezbronnością, i odnajdywanie w tym siły."

" Relacja z kasyna - to doświadczalne?? Bo jeśli tak, to mam opad żuchwy na wnikliwość a jeśli nie - na zdolność odczucia realizmu ludzkiej różnorodności we własnym wnętrzu!!

Chwila immisji jest tym, co od zawsze kierowało moim poszukiwaniem prawdziwego spełnienia jakie można kobiecie sobą dać, bo po to umysł rodzi się w męskim ciele.. po to w takim odrodził się mój..

Jako nieliczna piszesz o tym wprost, starając się jak najklarowniej oddać to, o czym same kobiety często nie potrafią opowiadać - o tym gdy on w niej jest..naprawdę..gdy jest chciany, czyli gdy w nią wchodzi naprawdę...".

Ja mu na to:

Nie chodzi o to, by głowa była wieżą kontrolną, ale by pojawił się wolny pas...
*****

Byty równoległe, przyjaźnie nieinwazyjne.
Intelektualne porozumienie.

Tak, byłoby do dziś....
Ale zrobił coś tak szalenie nieprzystającego do jego osobowości, priorytetów, smaku...
Wręcz wymusił na mnie, bym dodała jego lady.

Nie jego żonę /istniejącą/, ale kochankę..

Zaskoczona napisałam - jeśli w ogóle, niech każdy sam decyduje kogo chce mieć na liście.
On nie ustępował.

Dla spokoju, choć nie za bardzo świętego - dodałam ją.

I zaczęło się...
Słowotok, specyficzne czasem egzaltowane ADHD, nienawiść do mężczyzn - wielokrotnie podkreślana..

Wytrzymywałam...ale gdy zaczęła kąsać mnie za moje czucie świata, za to, że nie ma we mnie nienawiści do mężczyzn - wypierdol....am ją.

Feminizm w najobrzydlejszej swej postaci. Wręcz karykaturalny.

Kto czytał mnie w tamtych czasach - ten wie o czym mówię..

****************

Dlaczego o tym piszę?

Gdyż powtórka z rozrywki...

Latem impresja pewnego mężczyzny a propos zranień dokonanych przez kobietę na nim...

Byłam wtedy w górach, leje deszcz, to sobie pogadałam o nacięciach na duszy mężczyzny.

Jeden z uczestników dyskursu, bym go dodała do swej listy.

Bo jest zachwycony skalą konkretyzacji mych tam wpisów.

Ok.

2 dni potem piliśmy kawę w górach - tam gdzie wypoczywałam.

Co innego mnie zastanowiło - chwilę po dodaniu go - obca mi kobieta wysłała prośbę o autoryzację.

Taką bez słowa - z czym nigdy wcześniej się nie spotkałam.

Graniczyło to z arogancją. Ale dałam akces.

Bo nie jestem problemowa....

Z czasem dostrzegłam ...powtórkę z rozrywki...

W tym rozumieniu, że nie interesuje mnie co łączy ludzi z mej lisity, ale wyraźnie widzę, gdy ktoś pojawia się nie dla ciekawości mych wpisów, ale monitoringu aktywności lubianej, czy tam kochanej osoby.

Dziś zapytałam  - czy polecał komuś znajmemu mą ścianę.

On - że nie. Nikomu. Nigdy.

A jeśli nie - dlaczego po krótkiej chwili, gdy dodałam go - pojawiła się prośba zupełnie mi obcej mi kobiety.

Dziś juz wiem dlaczego.

I zabawne jest to, że w swych reakcjach jest analogicznie egzaltowana, nadaktywna, cierpko cyniczna jak kochanka bohatera wpisu.

Może to jakaś stała, dominująca cecha tych kobiet, które muszą, bo sie uduszą, zaciskać do krwawych pręg krtań mężczyzn, na którym im zależy.

Dziwna sprawa, bo gdyby nawet bliski memu sercu mężczyzna wyrzucałby mi, że nie uprawiam szpiegot , że nie macam jego aktywności tu czy tam - że to oznaka niby mej obojętności - machnęłabym na niego ręką - w rozumieniu -  delejt. Krzyż na drogę, ku chwale ojczyzny...

Bo to jest jak z procesem fermentacji - czynnik aktywujący ją - zawsze prędzej czy później opada na dno.

Są kobiety, które lekko ściągają ukochanych do pozycji skamlącego pieska. Posłusznego, do bólu asekuracyjnego -  dającego glejt na surowy monitoring pani kapo.

Atrakcyjność takiego mężczyzny spopiela się poprzez pozycję bezwolnego, zastraszonego petenta.

 

Zakochana w suwerenności. Smakoszka autentyzmu. Ze słabością do erekcji intelektu. ministat liczniki.org

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo