ladynoprofit ladynoprofit
769
BLOG

Kamienne tablice demokracji

ladynoprofit ladynoprofit Rozmaitości Obserwuj notkę 30

"Nie zgadzam się z tobą, ale zaw­sze bro­nił będę twe­go pra­wa do po­siada­nia włas­ne­go zda­nia."
Francois-Marie Arouet de Voltaire

Heleno T.

Tobie akurat nie muszę eksplikować wartości cytatu, który powyżej.

Od początku mego blogowania na tym portalu podkreślam jedno - każdy ma prawo do swoich przekonań, smaków, optyki.

Można prowadzić spór merytoryczny, wchodzić w polemikę rzeczową...ale trzymać się jednego - wolność to prawo do różnicy.

Na salonie jednak dominuje jedna postawa - nie tylko nie wybacza się różnicy, ale nie wybacza się generalnie istnienia tym, co inaczej.  Także Tobie.

Ci blogerzy - niezależnie od symaptii politycznych - którzy honorowali inność - dawno odeszli. A były to często znakomite pióra, sprawne analitycznie, z intrygującymi tezami, wnioskami etc.

Gdyby sięgnąć do archiwum mego bloga - ileż cudownych dyskursów, rozmów z tymi, co inaczej niż ja.

Bo można, bo nikomu krzywda się nie dzieje.

Przykład z życia. Sława blogerska sympatyków PIS-u, facet z którym znamy się na wiele lat przed powstaniem Salonu24 - prywatnie wyznania, noszenie na rękach - w sieci, potem na Salonie sekowanie mnie - gdzie kanałem prywatnym, iż musi, bo gawiedź tego potrzebuje. Zobacz jaka skala przekłamania. Nie wobec mnie, ale wobec własnych fanów.

Oczywiście po dekadzie znajomości wyrzuciłam go za burtę. Nienawidzę kłamstw.

Inny, wciąż aktywny tu bloger, sympatyk PIS-u - ogrom naszych rozmów prywatnych, w której kiedyś do mnie: "Bo ty nie antagonizujesz ludzi."

Nie zaprzeczyłam.

Jak wiesz, nie prowadzę bloga politycznego, słupa miałkiej agitki partyjnej - jakich tu na Salonie multum.

Ale i tego nie wybaczą.

Dla jasności - nie, nie chodzi im o mnie.

Ani o to, o czym piszę.

Gdybym miała tożsame poglądy polityczne z nimi - złego słowa by nie napisali  - wręcz przeciwnie.

Zauważ, czy sekują kogokolwiek ze swoich? Nie. Nigdy.

I masz już odpowiedź w dłoni.

Niedawno opublikowałaś snajperski wpis  związany z poezja. Nie trzeba być tuzem intelektu, by od startu zrozumieć - że jednym strzałem posprzątałaś sekujących Cię, albo raczej sekujące.

Ale przychodzi taka jedna, myślowo nierozgarnięta i odkrywa Amerykę, że Ty nie o poezji, że przecież...

Wielu padło wtedy ze śmiechu, ktoś jej tam napisał, czy w ogóle myśli..

A wczoraj?

Zauważ, napisałam do Oliwiera. Żadne pomówienia, żadne kłamstwa, jako ten Max - piszę jak jest.

Jasne, w formule dygresji. Ale te setki komentarzy pod Twoimi wpisami to plon dygresji, a nie nawiązania do tematu wyjściowego.

Tak jak wyżej napisałam - ja, jako kobieta, blogerka nie uwieram. Brak mej fascynacji wiadomą personą - generuje ataki na moją osobę. I tylko to.

Posługując się skrótem myślowym - owa persona zatem jest temu winna.

A jeśli tak, wczoraj nie rozmieniałam się na drobne - tylko centralnie załatwiłam  towarzystwo poskręcane jedynie dlatego, że im nie potakujesz.

Warte zauważenia jest to, że ze mnie się drwi, próbuje obrazić - ja z nikogo nie drwiłam. Nie mogę nikogo obrazić sięgając po udokumentowany i mocno też opisany - stan faktyczny estetyki bohatera mych wypowiedzi.

Ale taka niegramotna i zadziwiająco niekumata Hostoja, że maska spadła.

Jaka maska?

Czy ja kiedyś oddawałam hołd rzucającej na kolana urodzie J.K?

Czy zachwycałam się jego smakiem, stylem, oślepiającym pięknem uzębienia, taką subtelną ale milą dla oka dbałością o siebie?

Nie.

Mój blog ma zupełnie inny profil tematyczny.

Całe lata tu na Salonie24 wali się w aparycję czy bezguście polityków. Nigdy nie widziałam, by Hostoja reagowała. Nawet pod wczorajszym wpisem, a propos bohaterki wpisu. Znamienna selektywna "prawość".

Piszesz:

"Znamy obie pozycjonowanie tego portalu, jego linię ideologiczną i znamy naszych tutejszych kolegów (jak zły szeląg...).

Ty walczysz jak lwica, ja unikam bezpośredniej walki. Choć obie nie lubimy działać w stadzie.
Samotne wilczyce... ;))"

Nie.

Nie walczę.

Bo i nie ma z kim.

Czyjaś niedojrzałość mentalna, etyczna - to nie mój problem.

Spójrz jak w skali rocznej mało komentuję. Właściwie nic.

Stawiam granicę. Też dlatego, że stawianie granic niweluje mury.

Nie uznaję batali tak po całości. Także w strefach życia realnego. Są skuteczniejsze narzędzia.

Poza wszystkim od około 2 lat nie ma mnie już na Salonie. To, że wrzucam wpisy - nie jest tożsame z latami mej aktywności, kiedy tu byłam.

Mam swoje BAZOWE miejsce na spotkania myślowe, polemiki, reakcje postlekturowe.  Liczba moich Czytelników rośnie wręcz geometrycznie. Co nieukrywam - zdumiewa mnie. Piszę tam o wiele więcej niż tutaj.

I piękne jest to, że bardzo duża grupa to symaptycy PIS-u. Nie uwierzyłabyś jak potrafią rozmawiać, szanować Twoją optykę, bez kopów i złotoustej sztuczności.

Ostatnio smakowite dialogi szybko mają swą kontynuację w realu. Co też szalenie mi odpowiada.

Bo jestem ukierunkowana do ludzi.

Tego lata w górach, nad pstrągiem  - Pan Brzask skonstatował - że ja to zawsze szukam w ludziach dobra i piękna.

Bo tak jest.

Ufna, ale nie naiwna.

Nie uprawiam szarpaniny. Stawiam jedynie granice, angażując przy tym celnie samą i jedyną przyczynę... całego tego niepokojenia mnie.

Kocham wyłuskiwać z ludzi piękno - o którym często sami nie wiedzą. Natomiast z równą stanowczością nie dam się oblepiać ich brzydotą.

 

Zakochana w suwerenności. Smakoszka autentyzmu. Ze słabością do erekcji intelektu. ministat liczniki.org

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości