Dwie opcje, alternatywa - i nie ta z pigułkami w dłoniach...
Dysproporcja opisu nie ma znaczenia hierarchizującego...
"Gdy wreszcie będzie dobrze, ostatni plac zabaw zostanie zalany betonem. W ten sposób pogrzebią huśtawki i stacjonarne okręty, karuzele, wiatraczki i miękkie podłoże zniknie w wielkim dole, nie pozostawiając po sobie śladu ani wspomnienia. Pośrodku powstałego w ten sposób placu zobaczycie okazały kopiec szarej barwy. Zamknięto w nim kości dzieci, których nikt nie kochał.
Gdy wreszcie będzie dobrze, wszystkie drogi – gruntowe, jednopasmowe, szybkiego ruchu oraz autostrady zbudowane za unijne pieniądze – zostaną skierowane w jedną stronę i wkrótce zleją się w szeroką aleję, którą gna wszystko pospołu. Te tiry, tabory, stare drezynki, te kie, mercedesy, landrovery i stare poltki, polskie busy oraz busy niepolskie pojadą niespiesznym tempem ku przepaści, na której dnie, w skrwawionej kipieli, kołuje płetwa lewiatana. Wszystko tam zleci, z wyjątkiem pendolino, które nawet wówczas okaże się niezdolne do ruchu po ziemi Popiełuszki i Jaruzelskiego.
Gdy wreszcie będzie dobrze, upadnie ostatnie drzewo, a ostatni kos runie dziobem w zimne światło. Rzeki pootwierają się jak stare rany i wyplują rtęć, granie Tatr i Karkonoszy otrząsną się, zrzucając wszelką zieleń, i znieruchomieją na powrót, piękne, o szczytach z kolców. Świnie, krowy i kury odejdą w śmierć. zabierając ze sobą wszystkich mięsożerców. Fasola, kukurydza, a nade wszystko kiełki owiną się w stal i tak, zamknięte w puszkach, będą dawać pokarm mieszkańcom nowego, najwspanialszego świata.
Gdy wreszcie będzie dobrze, zamilknie wszelka muzyka. Rozplączą się gitarowe zawijasy jazzmanów, a raperzy przestaną snuć opowieści o dziwkach, narkotykach i gettach, gdyż nie będzie już żadnych gett, dziwek i narkotyków. Rockmani przestaną być progresywni, metale rozpadną się od rdzy, wszystkie gramofony didżejskie raptem zwariują, odcinając palce swoim właścicielom. Nastanie cisza, a w jej tle, jak kroki klawisza, zabrzmi jedyna słuszna piosenka, miarowe łup łup łup w gigantyczny werbel zrobiony z innych, niepotrzebnych już instrumentów.
Gdy wreszcie będzie dobrze, bogowie wszystkich religii wypełzną z nasłonecznionej chmury. Uśmiechnięci chwycą się za rączki (będą to rączki bogini Kali), zaśpiewają piosenkę i przeproszą strasznie wszystkich, że kiedyś bardzo się kłócili, że należało się do nich modlić i że, przynajmniej niektórzy, cieszyli się niegdyś ofiarami z ludzi. Będą tak przepraszać i przepraszać, aż ludziom się to znudzi i przestaną zwracać uwagę na tę zbieraninę.
Gdy wszystko będzie dobrze, pójdziemy wszyscy na wielki stalowy most, pod nocne niebo bez księżyca, chmur i gwiazd. Staniemy sobie w cieple i chwycimy się za ręce jak wcześniej bogowie, lecz nie będziemy siebie za nic przepraszać. Bo wreszcie będzie dobrze, bez bólu i lęku, bez smutków i niepotrzebnej troski, tak że nie będziemy mieli sobie już nic do powiedzenia." Łukasz Orbitowski
___
Miłość daje szlachetność nawet tym, których natura pozbawiła tej cechy. (William Szekspir )
Mężczyzna zakochuje się tak, jakby spadał ze schodów: to po prostu wypadek. (Oscar Wilde )
Kamasutra bliskości czy 'posprzątany" świat?
I co mi zostało powiedzieć, że lubię jak mężczyzna spada ze schodów?
Religia pedantów jest sterylna z uczuć. Często mości się tam bezwzględnóść.
Wypadki, przypadki i nierówno ścięta trawa..
Tam jest życie..