ladynoprofit ladynoprofit
794
BLOG

Arłukowicz a Casus Blogera

ladynoprofit ladynoprofit Rozmaitości Obserwuj notkę 38

Początkowo chciałam jedynie zrelacjonować me zdumienie dotyczące decyzji pewnego płodnego na tym portalu Blogera.

Jednak poszerzę swoją refleksję o kontekst reakcji po wywiadzie online z Arłukowiczem - gdyż pięknie zazębiają się oba wątki.

Dla porządku - zacznę od słów blogera, że zawiesza bloga, bo: Nie chcę by moi przyjaciele, którym ujawniłem swój nick przechodzili na drugą stronę ulicy na mój widok.

Pod tymże wpisem pojawiają się uzasadnione pytania o definicję przyjaźni.

Co to za przyjaciel, bliski znajomy - który opresjonuje za brak zgodności poglądowej?!?

Dzieje się tak tylko wtedy - gdy bogiem jest polityka, a dopiero potem...sam człowiek, jako wartość.

Od 8 lat czytają mego bloga moi realni znajomi, przyjaciele -  z którymi w wielu kwestiach się różnimy - ale nie rzuca to najmniejszego cienia na nasze relacje.

Najmniejszego!

I teraz - inną sprawą jest postawa znajomych Blogera, a inną jego decyzja.

Bo co?

Dezercja przed chorym ostracyzmem?

Przecież odrzucenie przez owych znajomych, to rewelacyjna selekcja, która to ich wykreśla z automatu.

Gdyby moi znajomi nastawiali na należne mi prawo do suwerennej optyki - oznaczałoby to jedno - mają w analu moją wolność.

Okradanie z wolności to jawny brak szacunku, lekceważenie, to pragmatyka jedynie karłów mentalnych, którzy wysadziliby wszystko z dymem, co tylko inaczej niż oni.

Tylko, że....

No właśnie - zadałam sobie trud przewertowania wpisów i komentarzy owego Blogera i co tam znajduję?

To samo, co w inklinacjach jego znajomych.

W pewnym miejscu pisze:

Skoro psycholog, to będzie wiedział o czym mowa, gdyby ktoś go o to spytał. Będzie wiedział, że hałaśliwość oznacza niską pozycję w grupie i strach przed odrzuceniem.

Moment - a czym jest ogłoszenie o zawieszeniu bloga?

Dalej...
Przebrnąłem przez tekst i komentarze tego kogoś podającego się za księdza.

Perełka - negacja tez, już wystarczy Blogerowi do podważenia kapłaństwa. /sic!/.

Pojawia się pytanie - dlaczego asekuracja, dezercja - bo opinia znajomych?

Proste - gdyż Bloger jest z tego samego gatunku co oni!

Zawieszeniem bloga oddaje hołd, prawomocność dyskryminowania za poglądy.

Patronuje temu wszystkiemu kalekie rozumienie przyjaźni. Przyjaźń to nie kneblowanie, to nie mdłe klakierstwo, za cenę prawdy myśli.

Budulcem wartościowych relacji jest także: pięknie się różnić.

Wczorajszy wywiad Igora...

Oglądałam.

Obaj Panowie świetnie znają się, także z imprez salonowych.

W dniu urodzin Salonu24 - Arłukowicz zakłada bloga.

A pod jego przywitaniem salonowiczów -  wulgarny lincz.

Nic więcej.

Zrezygnował - nie dziwi nic.

Często widziałam interwencje adminów, gdy komentarze łamały zasady kultury wobec nowych, zwłaszcza publicznie znanych osób.

Tam ...cisza...

Dziś znajduję słowa a propos wczorajszego wywiadu:

Dziwne - raczej tym razem więcej się dowiedziałem o Janke, niż o Arłukowiczu.

Dokładnie tak.

Infantylnie egzaltowana ocena blogerki - to wisienka na torcie farsy.

Tej samej - która w innym miejscu obiecuje wymasowanie dziąsła Pani Jankowskiej - gdyby dane było im się spotkać.

Ta finezja, intelektualna głębia czołowej "rozrabiary" na tym portalu:-)

Dlaczego łączę rezygnację z bloga piszącego od dawna na Salonie 24, z wczorajszym Live?

Bo te dwa wątki mają wspólny mianownik.

Wykluczyć, by samemu nie zostać wykluczonym.

Odwaga bycia sobą - to tytanowa wiedza, że inni też mają do tego prawo.

A jeśli mają to prawo - nadal Kapłan jest Kapłanem, Gość Igora jest jego Gościem a nie lekarską nerką na lękowe i wielce histeryczne drenowanie własnych zaplątań.

Rasowa krytyka nie ostrzy zębów na godność.

Jałowe malkontenctwo -  zawsze.

Dezercja Blogera jest wyznaniem - nie mogę być sobą.

Jest smutną przypowieścią o specyficznym tchórzostwie na rzecz źle rozumianej przyjaźni.

Skopany Arłukowicz w chwili założenia tu bloga - wraca, by być gościem Igora.

Można zgadzać się z nim lub nie.

Ale nie jest dezerterem - pomimo wiedzy, jaką animozją obdarza go większość tu piszących. 

Nic bardziej nie czyni człowieka tchórzliwym i pozbawionym sumienia niż chęć podobania się wszystkim. Marie von Ebner-Eschenbach

Od siebie dodam - niż chęć podobania się...swoim....

Zakochana w suwerenności. Smakoszka autentyzmu. Ze słabością do erekcji intelektu. ministat liczniki.org

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości