Lecznicze działanie blogów stało się przedmiotem badań naukowych.
Okazuje się, że blogowanie może nasilać wydzielanie dopaminy, podobnie jak czynią to muzyka, bieganie czy oglądanie dzieł sztuki.
Najnowsze badania z zastosowaniem metody czynnościowego rezonansu magnetycznego wykazały, że mózg „świeci” inaczej przed pisarską sesją, w jej trakcie i potem, jak zauważa James Pennebaker, psycholog z University of Texas w Austin.
Ale zarówno on sam, jak i inni naukowcy są sceptyczni wobec takich doświadczeń, trudnych do powtórzenia i niepoddających się precyzyjnej analizie ilościowej.
Naukowcy i sami twórcy od dawna wiedzieli, że z pisania o własnych doświadczeniach, myślach i uczuciach płyną korzyści lecznicze. Okazuje się, że nie ograniczają się one do rozładowania stresu. Jak dowodzą badania, to tzw. pisarstwo ekspresyjne (expressive writing) poprawia pamięć i sen, stymuluje układ odpornościowy.
Stawia się tezę, że zdrowo jest się wypisać - może w myśl wyznania - piszemy, by nie oszaleć.
Flaherty twierdzi, że wielu blogowiczów publikując swoje myśli - czyni to kompulsywnie.
Blogowanie to nie surogat - nie zastąpi miłości, seksu, etatu, spotkań z realnymi przyjaciółmi, znajomymi. Ale wielkim nieporozumieniem jest tworzenie opozycji pomiędzy blog - wirtualne życie - a realne życie. Wpisów nie redaguje martwy procesor, a żywa, ukrwiona tkanka - a więc bardzo żywa i realna - jaką jest mózg. A jeśli żywy, realny mózg, to znaczy - że i my w tym procesie werbalizacji siebie - jesteśmy bardzo realni.
Jakże często cudownym, wręcz kojącym duszę - jest wejście w narrację o wybranych tematach.
Nałkowska pisze:Nie ma czegoś takiego jak prawda życiowa, prawdą jest tylko to, co chcemy o życiu opowiedzieć osobie kochanej.
Blog to częstowanie narracją najczęściej osoby nieznajome, przypadkowe.
Z czasem anonimowy czytelnik staje się nie tylko osobą z imieniem, ale i spojrzeniem, dotykiem etc.
Mamy swoje seanse cykliczne, gdzie symetrycznie relacjonujemy sobie nie tylko fakty, ale i barwy emocji. Nie musimy wsadzać sztucznego pytania: co o tym myślisz, jak to widzisz - bo spontan percepcji czytelniczej sam to załatwia.
Komentarze pod wpisami, epistolograficzne, sms-owe - każde takie spotkanie, niezależnie od jego formuły - mają dla wielu ogromną wartość.
Taka komunikacja nie jest jedynie podpięta do bloga - często żyje własnym odrębnym życiem.
Tak więc czy samo blogowanie, dialog z Czytelnikami mogą mieć choć atom czegoś destrukcyjnego?
Nie.
Skala właściwości leczniczych, terapeutycznych - może być różna.
Ale zostawiając aspekt medyczny, zdrowotny - dobrze jest tak puzzle emocji, zdarzeń poukładać, bo obraz życia nabiera pełniejszego kształtu, lepiej się pojmuje wiele spraw. Po pewnej cezurze czasu - pojawia się możliwość zbudowania zdrowego dystansu, a więc pełniejszej optyki.
Cóż, przeszłość to nic innego jak przyszłość, którą właśnie minęliśmy na drodze.
I tu jest dodatkowy walor blogowania - formalina faktów, wniosków i emocji.
Wydarzenia, rozmowy, spotkania, słowa innych nas wzbogacają, ale co to za wartości, o których z mijającymi porami roku, latami nie pamięta się?
Tak więc blog jako konto naszych akcji-reakcji życiowych - też ma sens.
Zaś walor kąpieli mózgu w dopaminie - nie wymaga trudu uzasadnienia - co tak naprawde ze sobą niesie.
Komentarze